Posts Tagged 'CBA'

Centralne Biuro Adresowe

Arkadiusz Mularczyk, gwiazda pisowskiej palestry (nielicznej ale zawsze) nadal skupia się na tym by udowodnić, że nie zasługuje na posługiwanie się tytułem zawodowym adwokata a przy okazji wykazać, że nie czyta projektów ustaw, które popiera jako poseł.

IAR donosi właśnie, że Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zwrócił się do CBA o odszukanie byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia, któremu chce wytoczyć proces. W przekazanym mediom oświadczeniu poseł napisał, że wystąpił do CBA z wnioskiem jako do „ostatniej praworządnej instytucji i ostatniej deski ratunku”.

Poseł pisze, że nie udało mu się ustalić miejsca popytu i adresu Jerzego Stępnia, a prezes Trybunału Bogdan Zdziennicki odmówił przekazania korespondencji Stępniowi do celów procesowych”.

Przez chwilę pomyślałem, że może poseł zamierza się zwrócić do Centralnego Biura Adresowego ale przypomniałem sobie co pan poseł osobiście przegłosował w Sejmie:

Art. 1 ust. 2 ustawy o CBA stanowi, że nazwa Centralne Biuro Antykorupcyjne i jej skrót „CBA” przysługuje wyłącznie Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu.

I tak właśnie dawne CBA musiało zakończyć swój żywot.

Adwokatowi Mularczykowi gdyby nadal miał problemy z ustaleniem gdzie przeniosło się CBA służę darmową poradą – interesujące go dane może uzyskać w trybie określonym w rozdziale 8b ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych składając wniosek w Wydziale Udostępniania Informacji Departamentu Centralnych Ewidencji Państwowych MSWiA ul Domaniewska 36/38, 02-672 Warszawa.

Jakby nadal miał z tym trudności to przed „ostatnią deską ratunku” powinna go uchronić ta sformułowana dla obywateli instrukcja.

A na koniec również gratis dla przypomnienia:

Adwokatowi nie wolno świadomie podawać sądowi nieprawdziwych informacji.

Naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest takie postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub poderwać zaufanie do zawodu.

Adwokat powinien wykonywać czynności zawodowe według najlepszej woli i wiedzy, z należytą uczciwością, sumiennością i gorliwością. Obowiązkiem adwokata jest stałe podnoszenie kwalifikacji zawodowych i dążenie do utrzymania wysokiej sprawności zawodowej.

Honor oficera CBA

„Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”. Nic dziwnego, że Beck będąc oficerem wyjątkowo cenił sobie honor.

Z honorem oficerskim w odniesieniu do służb specjalnych jest jednak pewien problem. Służby takie praktycznie z definicji muszą postępować niehonorowo. Między innymi Polski kodeks honorowy stanowi, iż:

Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące:
-denuncjant i zdrajca,
-kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją,
-obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi

Ponadto tradycyjnie bycie utrzymankiem kobiety jest oceniane jako ujma na honorze. Jednak autorzy kodeksów honorowych nie przewidzieli finansowania utrzymanka przez państwo. Tak czy owak po rewelacjach Newsweeka można by mieć pewne wątpliwości co do honoru tajemniczego „Tomasza Piotrowskiego”.

Na całe szczęście, że ustawa o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym rozwiązała również problem honoru oficerskiego. W CBA nie ma oficerów.

I tylko dziennikarze należących do „szerokiego frontu” mediów („Gazeta Wyborcza”, „Dziennik”, „Rzeczpospolita”, „Wprost”, „Przegląd”, TVN24, IAR, RMF i wspomniany już „Newsweek”) usiłują w dalszym ciągu nazywać agentów CBA – oficerami, pewnie by rzucić na nich zarzut splamienia oficerskiego honoru.

Przebierańcy z CBA

Było dużo szumu w związku ze „sprawą Sawickiej” i CBA ale chyba w mediach przegapiono inną bardzo niepokojącą sprawę ujawnioną przez „Dziennik”agenci CBA i ABW masowo podszywają się pod policjantów:

Kiedyś popełniono błąd. Wydaliśmy 700 naszych legitymacji ABW, a 200 dostało CBA. Stąd nasze stałe problemy. W zamian otrzymaliśmy jedynie kilka sztuk ich legitymacji. Aby ich użyć, policjanci muszą spełnić surowe formalne wymogi” – mówi oficer komendy głównej.

Takie działania są wysoce niebezpieczne dla obywateli i skutkują wprowadzeniem w błąd co do przysługujących im uprawnień. Stanowią zachętę do nadużywania prawa przez funkcjonariuszy, którzy praktycznie mogą pozostać bezkarni. Jak pokazuje cytowany artykuł potrafią również wprowadzić zamieszanie wśród samych służb:

Zaniepokojony dyrektor wezwał na pomoc miejscową policję. Pod budynkiem szybko pojawiło się kilka radiowozów. Rzekomi funkcjonariusze trafili na komisariat. Po chwili lokalni policjanci ustalili, że nie istnieją funkcjonariusze CBŚ o takich nazwiskach. Dopiero po kilkunastu godzinach w areszcie przyznali, że w rzeczywistości są z ABW. Zostali wypuszczeni.

Co więcej uważam, że z art. 7 Konstytucji RP (Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa) wynika zakaz takich praktyk. Funkcjonariusz, któremu ustawa przyznaje określone uprawnienia nie może podszywać się pod przedstawiciela innej formacji i korzystać tym samym z przyznanych jej uprawnień. Każda z wymienionych służb działa na podstawie odpowiedniej, odrębnej ustawy, która określa właściwe dla niej granice kompetencji.

Ponadto pamiętajmy, że przepisy ustawy CBA przewidują również (o ile wydaną zostaną przepisy wykonawcze – o czym niżej) możliwość posługiwania się fałszywymi dokumentami przez tajnych współpracowników Biura (por. art. 24 ust. 3 ustawy o CBA). Czy więc zwykły obywatel ma się spotkać z „kapusiem” CBA zaopatrzonym w policyjną „blachę”?

Na koniec jeszcze trzeba przypomnieć praktykę SB, która również chętnie posługiwała się legitymacjami Milicji Obywatelskiej.

Z tymi fałszywymi dokumentami wiąże się podstawowe pytanie, aktualne od czasu „afery gruntowej”:

Czy CBA ma prawo posługiwać się fałszywymi dokumentami? 

W stanowiącej finał kampanii wyborczej „sprawie Sawickiej” mamy do czynienia z funkcjonariuszem „Piotrowskim” kreującym fałszywą tożsamość, zapewne przy użyciu fałszywych dokumentów.

Jest to o tyle ciekawe, że obecnie Centralne Biuro Antykorupcyjne nie ma prawa posługiwać się fałszywymi dokumentami ponieważ Prezes Rady Ministrów nie wydał zarządzenia na podstawie art. 24 ust. 5 ustawy o CBA. Na podstawie tego przepisu miał on obowiązek wydać zarządzenie w sprawie szczegółowego trybu wydawania i posługiwania się, a także przechowywania dokumentów, o których mowa w ust. 2 i 3 [czyli dokumentów które uniemożliwiają ustalenie danych identyfikujących funkcjonariusza oraz środków, którymi posługuje się przy wykonywaniu zadań służbowych – wyjaśnienie moje].

Takie zarządzenie nie zostało wydane ani opublikowane w Monitorze Polskim. Tym samym dopóki Premier nie wykona tego obowiązku i nie określi wymaganej ustawą procedury, CBA nie może posługiwać się fałszywymi dokumentami a jego funkcjonariusze, którzy to czynią mogą popełnić przestępstwo.

A może premier zrobił to w szczytnym celu? Chciał zastosować prowokację wobec funkcjonariuszy CBA i sprawdzić czy będą wykraczać poza swoje uprawnienia pomimo braku przepisów wykonawczych? Warto również na marginesie wspomnieć, że tak czy inaczej nie wolno fałszować dowodu osobistego i paszportu ponieważ zawierają one numer PESEL nadawany w myśl przepisów o ewidencji ludności odrębną decyzją.

Od momentu, kiedy o tym pierwszy raz napisałem (mój pierwszy post w Salon24), minęły prawie 3 miesiące. Sprawa podstawy prawnej dla posługiwanie się fałszywymi dokumentami przez CBA nadal pozostaje niewyjaśniona do końca. Została praktycznie ominięta przez dziennikarzy. Rozumiem, że przebrnięcie przez przepisy a nawet niniejszy tekst nie jest łatwe ale:

Czy dziennikarze czekają by zastąpili ich agenci CBA ze sfałszowanymi legitymacjami prasowymi?

A może nawet w końcu CBA uda się osiągnąć ideał, w którym w procesie karnym wszyscy od prokuratora, poprzez sędziego, biegłych a nawet obrońcę są agentami CBA z fałszywymi papierami.